Kozietulski powrócił do Belska

Data: 04.02.2024 r., godz. 19.09    Liczba odwiedzających: 762
Uroczyście odsłonięto popiersie pułkownika Jana Kozietulskiego na zrewitalizowanym skwerku w centrum Belska Dużego.

Niedziela - 4 lutego 2024 roku na stałe zapisze się na kartach historii Belska Dużego. W 203. rocznicę śmierci pułkownika Jana Kozietulskiego odsłonięto popiersie bohatera spod Somosierry.


Uroczystość rozpoczęły się Mszą Świętą w kościele Parafia Rzymskokatolicka Świętej Trójcy w Belsku Dużym. Po niej uczniowie Publiczna Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Belsku Dużym przedstawili program artystyczny o wielkim Polaku.


Dzięki zaangażowaniu wielu osób, w tym władz gminy udało się pozyskać popiersie z Łazienek Królewskich w Warszawie. Uroczystego odsłonięcia dokonała Dyrektor - Marianna Otmianowska oraz Dowódca Szwadronu Honorowego 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. J. Kozietulskiego - rtm. kaw. och. Piotr Szakacz. Obecny był również Leszek Przybytniak - radny sejmiku województwa mazowieckiego, Starosta Grójecki - Krzysztof Ambroziak, radni powiatowi, władze samorządowe gminy Belsk Duży, żołnierze Centrum Rozpoznania i Wsparcia Walki Radioelektronicznej, 1 Batalion Zmechanizowany z Orzysza 15 Giżycka Brygada Zmechanizowana im. Zawiszy Czarnego, Szwadron Kawalerii Ochotniczej w barwach 1 Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, Kawaleria Ochotnicza Pułku 4-go Ułanów Zaniemenskich i mieszkańcy gminy Belsk Duży.


Urząd Gminy w Belsku Dużym


Kazanie na 203 rocznicy śmierci Kozietulskiego. Belsk 4.02.2024 r.


"Słowa które usłyszeliśmy w dzisiejszym I czytania ks. Hioba „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?” (Hi 7,1), mają swoją znaczącą wymowę w kontekście życia naszego bohatera. Rzeczywiście, dużą cześć swego życia płk. Jan Kozietulski spędził na bojowaniu. I to właśnie co wywalczył, co było jego największym zwycięstwem, to sukces moralny jaki odniósł. Na wojnie nauczył się życia i wrócił z niej nie zdemoralizowany, ale jeszcze bardziej umocniony w wartościach i przekonaniach, którym pozostał wierny do końca. Czytamy w książce Jan Kozietulski autorstwa Franciszka Małkusa:  


„Kozietulski był człowiekiem skromnym, niezwykle zdyscyplinowanym i odpowiedzialnym. Nie walczył o zaszczyty i stanowiska. Sumiennie wypełniał swoje obowiązki i stawał odważnie na najbardziej niebezpiecznych posterunkach. Był wzorem i przykładem oficera-dowódcy. […] W życiu prywatnym był kochającym synem, silnie emocjonalnie związanym ze swoją rodziną”.


Dlatego płk. Kozietulski, choć jak każdy człowiek miał swoje wady i słabości, to jednak pozostaje przykładem i wzorem patriotyzmu szczególnie dla żołnierzy i młodzieży. Warto przyjrzeć się jego cechom, nie tylko dla podkreślenia jego zasług, ale także aby móc skonfrontować je,    z postawami współcześnie dominującymi w świecie. 


Po trzecim rozbiorze Polski, mając niespełna 18 lat, chciał za przykładem starszych kolegów przedostać się do Włoch i wstąpić do Legionów Dąbrowskiego, ale jak wiemy, nie pozwolił mu na to jego ojciec. Młody Kozietulski, musiał wówczas z bólem serca zrezygnować ze swoich planów, pozostając posłuszny woli swego ojca, uznając autorytet swego rodzica. Cecha posłuszeństwa, uszanowania woli starszych, była ważną cnotą w której został wychowany Kozietulski, a która miała także bezpośrednie przełożenie na jego sukcesy życiowe. Gdyby nie posłuszeństwo i szacunek do swoich przełożonych, wojskowych, Kozietulski nigdy nie dokonałby w swoim życiu tak wspaniałych czynów, nie zapisałby się na kartach historii jako bohater. 


W tym miejscu pragnę rozróżnić dwie postawy. Bohaterstwo od brawury (w jej pejoratywnym znaczeniu), różni się tym, że to pierwsze jest efektem posłuszeństwa, zdyscyplinowania i poświęcenia, a to drugie jest owocem: samowoli, nieodpowiedzialności, lekkomyślności i próżnej chwały. Myślę, że w dzisiejszych czasach bardzo potrzeba na nowo przypominać o tym jak ważną cechą w kształtowaniu właściwych postaw moralnych młodzieży, żołnierzy, jest właśnie szacunek dla starszych i posłuszeństwo. Bez tych cech, bardzo trudno nauczyć się życia i tym bardziej wiele w nim osiągnąć.  Wiemy, że w Pułku Szwoleżerów panowała żelazna dyscyplina, dodatkowo spotęgowana przez wyolbrzymione poczucie honoru. Honoru o którym w dzisiejszym świecie, w wielu środowiskach, w ogóle się nie mówi. 


Nasz młody patriota, mimo przeszkód jakie napotkał ze strony ojca, łatwo się nie poddawał i nie rezygnował ze swoich ideałów i pragnień. Tłumiąc w sobie buntownicze uczucia, jako poddany zaborcy Pruskiego, rozpoczyna kształcenie wojskowe, wyczekując momentu kiedy będzie mógł stanąć do walki o odzyskanie niepodległości naszej Ojczyzny. Chwila sposobna nadeszła gdy Napoleon wszedł do Warszawy. Zaangażowanie i oddanie młodego oficera Jana Kozietulskiego sprawiły, że powierzono mu odpowiedzialność dowodzenia nowopowstałego 2 szwadrony Pułku Szwoleżerów Polskich. 


W tym miejscu należy zwrócić uwagę na kolejne cechy, tak bardzo potrzebne w kształtowaniu postaw młodego pokolenia, niestety coraz rzadziej spotykane, a mianowicie: pokorę, cierpliwość i umiejętność panowania nad swoimi emocjami, uczuciami. Wielu ludzi dzisiaj marnuje swój potencjał, tylko dlatego, że nie potrafi nad sobą zapanować i nie umie być cierpliwymi, czekać, tęsknić. Bez tych cech człowiek nigdy nie dojrzeje do prawdziwej miłości i nie osiągnie upragnionych celów. 


Jednocześnie, posiadając ww. cechy płk. Kozietulski nie był człowiekiem uległym, biernym, zachowawczym. Świadczy o tym zaciętość w boju, waleczność, nieustępliwości na polu walki, jaką wykazywał się nasz bohater, co przemawia z zachowanych źródeł. Jednym z takich świadectw są listy jakie pisał do swojej matki i siostry. Po bitwie pod Wagram w 1809 r. opisywał swój stan zdrowia następującymi słowami:  „Dostałem kilka ciosów szablą w czako, co mi sprawiało więcej bólu niż głęboka rana, bo całe lewe oko i część twarzy jest niebieskie, ale to bagatela. Niepokoi mnie kontuzja od dużego pocisku, który dostałem w lewe ucho, bo czuję duży ból i nic nie słyszę” (podaję za F. Małkus, Jan Kozietulski, s. 66). W czasie odwrotu Napoleona, został ugodzony piką w pierś i w ramię. Nie szczędził więc nasz bohater ani zdrowia, ani życia dla ratowania Ojczyzny, będąc do końca wierny przysiędze jaką złożył.   


Należy podkreślić że cechy, które ujawniały się w życiu Kozietulskiego, były właściwe wielu Polakom żyjącym w tamtych czasach. Doskonale wiedział o tym sam Napoleon, wydając rozkaz właśnie Polskim Szwoleżerom przeprowadzenia szarży pod Somosierrą. Jak ocenia część historyków, Cesarz miał do dyspozycji o wiele bardziej doświadczone w bojach pułki konne Starej Gwardii Francuskiej (Strzelcy Konni, Grenadierzy Konni i Dragoni), jednak posłał właśnie Polaków, gotowych poświęcić swoje życie dla chwały swego kraju, narodu, po to aby w impetycznej szarży, z zaskoczenia pokonać morderczy wąwóz i zdobyć pozycje Hiszpanów. Gdy podczas narady wojskowej w Sztabie Cesarskim, Szef Sztabu Głównego marszałek L. Berthier wyraził opinię, że zdobycie wąwozu szarżą kawaleryjską jest niemożliwe, wówczas usłyszał od Napoleona: „Zostawcie to Polakom”. Potem wydając rozkaz do ataku, Cesarz miał jeszcze dodać: „Dla Polaków nie ma nic niemożliwego”. (podaję za F. Małkus, Jan Kozietulski, s. 28). 


Podczas 7-8 minutowej szarży na odcinku 2,5 km, ok. 50 % składu szwadronu poległo, bądź zostało ciężko rannych. Nie mniej jednak, jak oceniają historycy, było to najtańsze, w z uwagi na straty w ludziach, dotychczas dokonane zwycięstwo wojsk Napoleona, o militarnie olbrzymim znaczeniu, otwierające dostęp do Madrytu. W ocenie strategów, gdyby zdobycie wąwozu przeprowadzić piechotą, straty byłyby kilka, a nawet kilkadziesiąt krotnie większe. Nie był to wiec szaleńczy, brawurowy popis, ale strategicznie przemyślana ofiara, poniesiona dla ocalenia większej ilości istnień ludzkich. Takiego czynu mogła dokonać tylko szlachetna młodzież, mająca przed sobą cel – Odrodzenie Ojczyzny. 


W kształtowaniu takiej młodzieży niezastąpioną rolę zawsze odgrywają najbliżsi. Rodzice, dziadkowie, wujostwo o patriotycznym nastawieniu. Dla płk. Kozietulskiego takim wsparciem był ojciec, ale także co należy podkreślić, jego matka – Marianna Kozietulska, która była dumna z tego, że jej syn, walczy u boku Napoleona. Przez listy jakie pisała do swego syna, który przebywał na froncie, przemawia postawa wsparcia, uznania i zachęty do ofiarnej służby, ale jednocześnie zatroskania o jego los, zdrowie i co ważne, także życie moralne, intelektualne. Czytamy:


„Służyć Napoleonowi w jego jeszcze Gwardii zapewne nie może być kariera życia pochlebniejsza, potrzeba tylko, żeby każdy krok Twego postępowania czynił Cię godnym Twego miejsca” i dalej czytamy: „Staraj się być zawsze tym, czym zacząłeś od swego dzieciństwa- poczciwym człowiekiem. Nie narażaj się nigdy na nieroztropne niebezpieczeństwa […] Staraj się zawsze uczyć, gdzie tylko znajdziesz jakąś sposobność, a przy wszystkich zatrudnieniach poświęcaj zawsze jakąś godzinę na czytanie dobrych książek”. I gdzie indziej: „A znasz zapewne, co najważniejsze dla mego serca, Wasze dobre imię z siostrą…” (podaję za F. Małkus, Jan Kozietulski, s. 78).


Oto przykład kochającej matki, która jednocześnie ma świadomość, że wychowywanie dzieci w duchu patriotycznym, oznacza zgodę na to, że mają iść, walczyć a może nawet zginąć, dla wartości które się im przekazało. Czy ten przykład nie zawstydza nas dzisiaj? Świat stoi w obliczu III wojny, a w wychowaniu młodych pokoleń nadal dominuje myślenie o tym, jak materialnie, przez układy i znajomości najlepiej ustawić je w życiu, a w przypadku zagrożenia wojną, jak najszybciej ulokować w bezpiecznym miejscu za granicą? Zdemoralizowana młodzież, z materialistycznym i hedonistycznym podejściem do życia, nie stanie do walki w godzinie próby. Jeśli nie będziemy przeciwdziałać pewnym prądom, może się okazać, że nie będzie komu bronić ojczyzny w sytuacji zagrożenia. Sama technologia wojskowa, sprzęt nie wystarczy do skutecznej obrony, jeśli nie będzie odpowiedniej liczny ludzi zdolnych do poświęceń i walki. Czyż nie tak upadały Imperia?            


Wśród innych wybitnych cech płk. Kozietulskiego należy podkreślić jeszcze jedną, bardzo ważną cechę. Wiemy, że gdy powierzono Kozietulskiemu sformowanie szwadronu, napotkał na poważne trudności w zakupie ekwipunku dla żołnierzy. Ekwipunek żołnierza w tamtych czasach był dokonywany na koszt własny. Nasz dowódca szwadronu dla wyposażenia swoich żołnierzy zaciągnął dość duży kredyt w kapitule Łowickiej, 5175 zł., który nie był w stanie spłacić przez kolejne 15 lat  (podaję za F. Małkus, Jan Kozietulski, ss. 19-20). 


Tak sobie pomyślałem, że dziś przecież też wielu młodych ludzi bierze kredyty na 15, 20, a nawet 25 lat. Różnica polega na tym, że Kozietulski kredyt wziął nie na budowę domu dla siebie i swojej rodziny, na rozkręcenie intratnego bussinesu, ale dla ratowania i obrony Ojczyzny, nic z tego nie mając dla siebie. I znowu Kozietulski nas zawstydza. Poświęcenie i oddanie tego człowieka, nie mierzy się tylko jego walecznością na polu bitwy, ale jak widać także niesamowitą odpowiedzialnością, troską, hojnością dla dobra wspólnego, Ojczyzny. Kogo z nas byłoby stać na taki gest? 


Wiemy, że jedną z przyczyn upadku na zdrowi Kozietulskiego, a w konsekwencji jego śmierci, wcale nie były rany odniesione w boju, ale niesprawiedliwość jakiej doświadczył, już w czasie pokoju po wojnach napoleońskich. Po ujawnieniu defraudacji pieniędzy w pułku przez kwatermistrza, który okazał się człowiekiem nieuczciwym, Kozietulski dla ratowania honoru i mając na względzie dobro pułku, zapożyczył się u siostry Walickiej na 80 tyś. zł., aby uratować kasę pułku. Na skutek intryg i rozgrywek, nieuczciwy kpt. kwatermistrz został nie tylko uniewinniony ale jeszcze awansowany na majora. Dla płk. Kozietulskiego -człowieka honoru, który poświecił swoje życie, majątek dla pułku, trudno było zaakceptować taką niesprawiedliwość. W konsekwencji takich doświadczeń nabawił się nerwicy, popadł w chorobę umysłową, która znacznie przyczyniła się do jego śmierci.  


 


Dzisiaj, jak co roku, w pierwszą Niedzielę lutego, gromadzimy się w Belskiej świątyni, aby uczcić pamięć i pomodlić się za śp. płk. Jana Kozietulskiego, wielkiego bohatera czasów napoleońskich, który 4.02.1821r. umarł i został pochowany w podziemiach tutejszego kościoła. W tym roku, mamy powód do wyjątkowej radości i dumy, gdyż obchody upamiętniające rocznice jego śmierci, dodatkowo uświetni ceremonia odsłonięcia popiersia płk. Kozietulskiego, które ustawiono na placu naprzeciw kościoła. Ten wspaniały pomnik, o nieprzeciętnym walorze artystycznym, już na stałe, ubogaci krajobraz tej miejscowości, a także, co może nawet ważniejsze, będzie stale przypominał mieszkańcom Belska i okolic oraz wszystkim przejeżdżającym i przechodzącym obok ludziom, o wielkiej postaci, wspaniałym patriocie, dowódcy 2 szwadronu szwoleżerów Polskich, który swym bohaterstwem na stałe zapisał się w pamięci narodu i pozostaje nadal wzorem oddania, bohaterstwa i poświęcenia się Ojczyźnie. 


Pierwszy pomnik dla uczczenia jego pamięci został postawiony w Skierniewicach w 1931 r. Jego odsłonięcie i poświęcenie było dużym wydarzeniem dla miejscowej ludności. W uroczystości tej brała udział młodzież ze wszystkich szkół miasta i okolic, podobnie jak dziś w Belsku. Pragnieniem organizatorów tego przedsięwzięcia było, aby nie tylko upamiętnić tego wybitnego obywatela Skierniewic, stawiając pomnik w miejscu gdzie się urodził i spędził młodość, ale także móc zorganizować wycieczki do miejsca spoczynku pułk. Kozietulskiego (czyli tutaj, do Belska), po to aby móc złożyć wiązanki kwiatów, na jego grobie (podaję za F. Małkus, Jan Kozietulski, ss. 4-5). 


Od dzisiaj nie tylko będziemy mogli złożyć kwiaty w kościele pod tablicą upamiętniającą bohatera czasów Napoleońskich, ale także będziemy mogli to uczynić pod jego podobizną z brązu, która na stale stanie na placu przedkościelnym, przypominając, że to w Belsku, jest miejsce spoczynku płk. Jana Kozietulskiego. 


Za miejsce spoczynku uznajemy budynek kościoła w Belsku, gdzie trumna Kozietulskiego znajduje się w niedostępnej krypcie pod posadzką świątyni. Ale w głębi serca żywię nadzieję, uwzględniwszy możliwości współczesnej techniki i zaangażowanie ludzi dobrej woli, że doczekamy czasów, że także i to miejsce- podziemna krypta, zostanie kiedyś odkryte, zbadane i udostępnione, bez naruszenia struktury i piękna tej zabytkowej świątyni. Myślę, że to odkrycie znacznie podniosłoby walor tego miejsca  i zapewne mogło by nas bardzo zaskoczyć. Nie wiemy przecież, jakie jeszcze tajemnice zabrał ze sobą do grobu płk. Kozietulski i co znajdziemy pod posadzką tego kościoła.


Wieczny odpoczynek racz mu dać PANIE…     "